Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi granicho-bez-4 z miasteczka Paniówki. Mam przejechane 158724.04 kilometrów w tym 15913.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 661316 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy granicho-bez-4.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 24.16km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Paniówki, Chudów, Orna, Orzesze,

Niedziela, 18 lutego 2007 · dodano: 18.02.2007 | Komentarze 7

Paniówki, Chudów, Orna, Orzesze, Gostyń, Cielmice, Paprocany, Świerczyniec, Bojszowy, Wola, Frydek, Miedźna, Pszczyna, Łąka, Brzeźce, Kryry, Suszec, Królówka, Zgoń, Gardawice, Orzesze, Orna, Bujaków, Chudów, Paniówki.

Po dwóch dniach bez lelka rozpierało mnie dziś jak nigdy. Wyjazd z domu przy 4 stopniach poniżej nulla, wielu by zawróciło się na pięcie. Ze Sławkiem umówiłem się już podczas wczorajszej wspinaczki na Żar. Pogodę miałem już w piątek zamówioną. Do Orzesza walka z wiatrem i różnicą wzniesień, ale jakoś się dokulałem bez spóźnienia. Ruszyliśmy z kopyta podobnie jak przed tygodniem z Jędrkiem. Sławek troszkę nie niedowierzał moim avałgie, ale szybko się przekonał. Warto wcześnie wstać, szlak rowerowy do Paprocan zamarznięty. W sumie to jechaliśmy przed siebie, cały czas improwizacja. Dopiero w Bojszowach konkretna decyzja, walimy na piwko do Pszczyny. Ale nam dał popalić boczny wiatr, nie ma mocnych. Rynek w Pszczynie jak zwykle bajeczny. Dobrze, że zrobiłem kilka fotek przed browarem bo znów była by wpada. Tym razem udało mi się zamknąć w kurtce aparat na amen, dopiero w domu musiałem zdecydować się na radykalny krok, już po zamku. Szkoda, że tego nie zrobiłem nad Zbiornikiem Łąckim, gdzie było wszystko: niebieskie niebo i woda, piaszczysta plaża, brzozy, wysuszone trawy i kilka łabędzi pływających gęsiego. Mimo wszystko wyjazd udany, poznałem nowe drogi, pomału układam sobie w głowie mapę rowerową najbliższej okolicy. Szlak R4, nad nim trzeba się zastanowić, to może być to. Na koniec humorystycznie przyznam, że mam pecha, złapałem życiową formę w środku zimy. Jak to dowieź do masakry beskidzkiej.

te Panie wczoraj mnie powstrzymały od roweru:


hotel w Paprocanach:











Komentarze
johanbiker | 07:01 poniedziałek, 19 lutego 2007 | linkuj Mnie się podoba ta przedostatnia fota.Myślalem żeby z Wami pojechac ale wystraszył mnie dystans,bo to moj pierwszy raz w tym roku. Dobrze zrobilem bo nawet ten krótki dystans czuje w kościach szczególnie ogonowej.Pozdrowienia
biker | 23:10 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj znów wykorzystałeś pogodę żeby niezle pokręcic - fajny dystans , dawaj ostro bo troche ci ranting leci - nadal wierzę w miejsce na podium
Darecki
| 20:14 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj pozazdrościć całkiem sporego dystansu :-)
Vicente
| 18:47 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj ...widze, że dziś poruszaliśmy się po tych samych okolicach. Wiatr wiał czasem bardzo dokuczająco, ale czasem znikał na dobre.
Ja tez poznaje coraz więcej dróg, ale jest jeszcze tyle bocznych ścieżek, najczęściej "do lasu", że spokojnie można odkrywać przez najbliższe długie miesiące..;)
Milego wieczoru i pozdrawiam
Paolo
ralf
| 17:28 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj tez byłem na rynku w Pszczynie, ludzi masa, wszyscy byli zapatrzeni jak koleś czyścił lodowisko, a pogoda wymarzona jak na luty, tylko wiatr mocno wiał :)
kosma100
| 15:37 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj Ten błękit nieba ;D
No i znowu ładny dystans ;D
Pozdrawiam
kosma100
| 14:34 niedziela, 18 lutego 2007 | linkuj "No to se poczekam" ;)
Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!